Męskie klasyczneMęskie
Damskie klasyczneDamskie
SmartwatcheSmart
Marki
Inne
Tagi: Recenzje | Huawei | Smart
2.12.2025 | 11 MIN
Jest oczywiste, że Huawei Watch Fit 4 Pro zaczerpnęły inspirację z Apple Watch Ultra – a teraz pod kalkę trafiły też parametry techniczne. Tak, te znacznie tańsze chińskie zegarki potrafią dziś konkurować z amerykańskim gigantem również funkcjonalnie.

Huawei Watch Fit 4 PRO są interesujące tym, że:
Być może sama ta lista wystarczy, byście wyrobili sobie zdanie, jak napakowane funkcjami są te zegarki. A jeśli nie – przekonam was w kolejnych akapitach.
Na wstępie zaznaczę, że będę skupiać się głównie na wersji PRO, bo wariant podstawowy to po prostu uboższa wersja. Konkretnie pozbawiono go:
Skłamałbym, gdybym powiedział, że przy recenzowaniu Huawei Watch Fit 3 nie przyłożyłem się do krytyki.

22.7.2024
Recenzja Huawei Watch Fit 3 – Kiedy świetny model schodzi na manowce
Głównym powodem był design będący kopią 1:1 względem Apple Watch. Tutaj oczywiście też to widać (choć kalką był Apple Watch Ultra), ale nie jest to tak nachalne jak w trzeciej generacji.

Gdy zobaczyłem pierwsze zdjęcia po premierze tego modelu, nie szczędziłem cierpkich słów – dowodem jest nasze wideoprzestawienie.
Tyle że zdanie zmieniłem. Watch Fit 4 PRO w ogóle nie sprawiają wrażenia „ali-fake”. Nowoczesne tytanowe linie, smukła koperta, ciekawie rozwiązane uszy (w wersji nylonowej) i szkło szafirowe. Tak, przyznaję… te zegarki wyglądają dobrze. I równie dobrze się je nosi.
Szczególnie przyciąga wzrok prawa strona – barometr pełni tu rolę swoistego muru między koronką a przyciskiem. Lewa strona z mikrofonem i głośnikiem z kolei aż się prosi o kłopoty. Spójrzcie i powiedzcie, że do tej dziurki ktoś prędzej czy później nie wsadzi szpilki, żeby „odblokować wejście na kartę SIM”.

Dekiel jest plastikowy, ale mnie to nie przeszkadza. Dzięki temu zegarki ważą tylko 30 g.
Dodajcie do wagi dziesięć – i macie realną maksymalną głębokość zanurzenia: 40 metrów. Imponujące? Zdecydowanie. Tę wodoszczelność wspiera dodatkowo nurkowa certyfikacja EN 13319 oraz podwyższona odporność na pył i uszkodzenia zgodnie ze standardem IP6X.
Huawei zawsze potrafił robić świetne wyświetlacze – a to, co wychodzi mu coraz lepiej, to ich jasność. Jeśli nie orientujecie się w parametrach, liczba 3000 nitów może niewiele mówić. Zaufajcie jednak – to wartość ponadstandardowa, której w tej półce cenowej zwykle nie uświadczycie.
Ekran nie jest wprawdzie rozciągnięty do samych ramek, ale i tak jest wystarczająco duży – 1,82".

Huawei przez lata zrobił w interfejsie ogromny krok naprzód. Jest szybki, nie zacina się i wygląda dobrze. Przyznam jednak, że momentami bywa nieco nielogiczny.
Co mnie naprawdę irytuje, to zachowanie przycisku. Na ekranie głównym jego naciśnięcie przenosi do wyboru sportów. W tej chwili staje się przyciskiem potwierdzającym. Tyle że graficznie w ogóle nie zasugerowano, co właściwie uruchomicie kliknięciem. Więc to zawsze trochę loteria.
Podobnie denerwuje mnie blokada ekranu. Dezaktywuje się ją dotknięciem ikony kłódki bezpośrednio na ekranie. Tymczasem żyłem w przekonaniu, że blokada wyłącza warstwę dotykową. A co, jeśli mój mokry rękaw przypadkiem „kliknie” w kłódkę, a potem w anulowanie aktywności?
A o tym, że w każdej – naprawdę w KAŻDEJ – funkcji zdrowotnej trzeba dwukrotnie zatwierdzić zgodę na przetwarzanie danych, nawet nie chce mi się mówić. Jasne, robi się to tylko raz. Ale jeśli macie 15 różnych funkcji i właśnie sparowaliście zegarki na nowo, to jest maksymalnie uciążliwe.

Żeby nie szukać na siłę wad – podoba mi się funkcja Inteligentna asysta, którą znajdziecie po przesunięciu w prawo. Wyświetla polecane aplikacje, które mogą się akurat przydać. Słuchacie muzyki na telefonie? Jest sterowanie odtwarzaniem. Właśnie wstaliście? Pojawi się prognoza pogody.
Przesunięciem w dół otworzycie centrum sterowania, a w górę – listę powiadomień. Wciśnięcie koronki otwiera główne menu – i jeśli jesteście gdziekolwiek indziej niż na ekranie głównym, jej naciśnięcie zawsze tam wróci.
Użytkownicy Androida mogą mieć drobny problem z parowaniem, bo aplikacji służącej do sparowania (Zdraví Huawei) nie ma w Google Play, a na stronie Huawei. Sporo czasu zaoszczędzi skan kodu QR na pudełku. Użytkownicy Apple znajdą aplikację w App Store, ale nowością jest Zdraví Huawei EUROPE. :)
Na próżno się zastanawiam, czy istnieją tańsze smartwatche z głębokościomierzem niż Watch Fit 4 PRO. Osobiście myślę, że nie – a jeśli się mylę, śmiało rzucajcie we mnie w komentarzach wirtualnymi pomidorami.
Elementem premium jest też GPS z dwupasmowym odbiorem, który obsługuje praktycznie wszystkie powszechnie używane systemy satelitarne. Dzięki podwójnemu pasmu powinien być dokładniejszy także w gęstej zabudowie lub w lesie. Z Watch Fit 4 wybiegłem na Smrk i wyszło to mniej więcej tak:

Fioletowa: Garmin Tactix 8, niebieska: Huawei Watch Fit 4 PRO.
Huawei od lat ma dopracowany czujnik tętna – i co najważniejsze, mierzy co sekundę, także poza aktywnością sportową. Osobiście uważam to za najlepszą opcję, bo czujniki z minutowym interwałem moim zdaniem sporo zawyżają. Oprócz tego optyczny sensor mierzy też nasycenie krwi tlenem i temperaturę skóry.
Chętnie pokazałbym porównanie z pasem piersiowym, ale Huawei do dziś po prostu nie potrafi eksportować danych o tętnie.
Na tym lista czujników premium się nie kończy. Zegarki potrafią wykonać EKG z detekcją migotania przedsionków. Tak, znów trzeba przeklikać dwadzieścia zgód – mimo że już raz potwierdziliście je bezpośrednio w zegarku. Tak samo jest przy pomiarze sztywności tętnic, co rozumiem jako pewną odmianę pomiaru ciśnienia. Śledzi przepływ krwi w metrach na sekundę – podobnie jak u Samsunga. I tak, znowu wszystko klikałem od nowa.
Z takiej klasyki w zegarku znajdziemy jeszcze akcelerometr, barometr, żyroskop, kompas, termometr i czujnik światła otoczenia.
Huawei podaje, że zegarki wytrzymują do 10 dni – co jest bardzo optymistyczne. Uczciwie trzeba jednak dodać, że Huawei jest w tym transparentny i na swoich stronach wprost podaje, ile połączeń, aktywności i tak dalej można maksymalnie mieć, by w ogóle do takiego czasu dojść.
Największym pożeraczem baterii jest bez dwóch zdań tryb Always-on wyświetlacza (którego absolutnie nie polecam) i aktywności na zewnątrz z GPS. Aby osiągnąć wspomniane 10 dni, Huawei zakłada maksymalnie 90 minut ćwiczeń tygodniowo. Siedem dni to już 180 minut. Ja osobiście staram się trzymać 8–10 godzin treningu tygodniowo – czyli do 600 minut.
Skoro zalecenia WHO (Światowej Organizacji Zdrowia) mówią o 150–300 minutach aktywności tygodniowo, trochę szkoda, że Huawei operuje 90 minutami. To dość mało – i może lepiej w ogóle nie wychodzić z takim numerem. Jeśli użytkownik ma uprawiać sport, to przecież nie poniżej minimum zdrowotnych zaleceń.
Huawei chyba nie chce, byście włączali Always-on, więc go sprytnie ukrył. Nie znajdziecie go w ustawieniach wyświetlacza, a dopiero w ustawieniach tarczy. :) I wiecie co? Nie dziwię się. Always-on potrafi ściąć nawet 30% czasu pracy.
W każdym razie nie chcę roztrząsać baterii przesadnie. Jeśli zegarki wytrzymują mi trzy dni, nie mam z tym problemu – skoro po 60 minutach znów są w pełni naładowane.
Trochę rozczarowuje jednak, że choć Watch Fit 4 PRO to zegarki celowane w sportowców, nigdzie nie znalazłem informacji o czasie pracy z aktywnym GPS. A szkoda. :/
Huawei jako taki wypada bardzo dobrze, jeśli chodzi o monitoring snu. Świetnie trafia, kiedy człowiek zasnął i kiedy się obudził – nawet, gdy śpicie poza ustawionym oknem snu. Z innymi markami często mam z tym problem. Może trochę szkoda, że Huawei jest dość surowy w ocenie snu. U Garmina mam prawie zawsze powyżej 90, a u Huawei chyba jeszcze nigdy nie przebiłem 90.

W ramach snu widzicie wszystkie fazy, zakres tętna i jego zmienność. Muszę też pochwalić Huawei za możliwość porównania z innymi użytkownikami w tym samym wieku i za całkiem szczegółowe rekomendacje, co robić, by lepiej spać.

Z takiej klasyki zegarki oczywiście mierzą (a raczej szacują) spalone kalorie i liczą kroki.
A teraz przejdźmy do rzeczy, które Huawei robi jako jedyny.
Utrzymaj formę. To funkcja, która śledzi wasze spalanie i bilans kaloryczny oraz prowadzi do celu – niezależnie, czy to odchudzanie, czy utrzymanie wagi. Może trochę brakuje mi opcji ustawienia celu na przybieranie. Spożyte produkty wpisujecie bezpośrednio w aplikacji Zdraví Huawei, gdzie znajdziecie także bazę dań. :)
Zdrowotne trójlistki. Ciekawa funkcja, w której ustawicie własny cel – na przykład poprawić sen, podnieść kondycję lub się zrelaksować. Każdego dnia dostajecie np. dziewięć zadań do wykonania. Ja wybrałem relaksację, a jednym z zadań był „codzienny uśmiech”. W ciągu dnia wyskoczyło, że mam zaliczone – i do dziś nie rozumiem, jak zegarki to poznały. Nie chcę jednak tego deprecjonować, bo ta funkcja bardzo mi się podoba. Ludzie powinni pracować nad zdrowiem psychicznym i fizycznym. A motywacja poprzez małe kroki to być może najlepsza droga.
Dobrostan emocjonalny. Funkcja śledzi na podstawie zmienności rytmu serca także poziom stresu – a więc i emocje. Na wykresie widzicie, kiedy w ciągu dnia mieliście odczucia przyjemne, neutralne lub nieprzyjemne. Kolejny ekran pokazuje rozwój stresu w czasie. I co super – Huawei od razu proponuje rozwiązania. Znajdziecie tu rekomendacje ćwiczeń oddechowych lub odpowiednich aktywności sportowych.

Całościowo wasze zdrowie jest podsumowane w Huawei Insights, które ma za zadanie patrzeć tylko na jedno – czy jakaś wartość nie wychodzi poza normę.

Huawei w ostatnich latach zrobił naprawdę duży postęp, jeśli chodzi o monitoring sportu. Ja przede wszystkim biegam i monitorowanie aktywności wygląda mniej więcej tak:

Obliczanie obciążenia treningowego i regeneracji to dziś klasyka u niemal wszystkich marek. Nadstandardem jest na pewno wyliczanie DKZ (czas kontaktu z podłożem), równowagi DKZ (czyli proporcji między prawą a lewą nogą) oraz oscylacji pionowej.

3.9.2024
WSZYSTKO NA TEMAT: Dynamika biegu (oscylacje pionowe, kadencja, HRD itp.)
Z tym wiąże się funkcja Stan treningu, która przejrzyście pokazuje to, co najważniejsze. Na pierwszym ekranie znajdziecie Indeks wydolności biegowej – własną metrykę Huawei, która ocenia… ekhm… waszą wydolność biegową. Dalej jest obliczanie obciążenia treningowego, indeks treningu (również własna metryka Huawei pokazująca relację między kondycją a zmęczeniem), regeneracja (procentowe ujęcie odnowy), szacowane VO2 Max oraz przewidywane czasy na 5 km, 10 km, półmaraton i maraton.

Co jednak trochę mi przeszkadza, to brak spójności w ocenie. Zegarki pokazały VO2 Max 38. Wytłumaczyłem to sobie tym, że w ustawieniach aplikacji Huawei jakimś cudem znalazłem ustawioną wagę 60 kg, wzrost 170 cm i niesprecyzowaną płeć. Jednocześnie jednak zegarki wyliczyły przewidywany czas półmaratonu 1:17 i Indeks wydolności biegowej wyższy niż u 97,6% pozostałych biegaczy. To średnio współgra z szacunkiem VO2 Max – ale najwyżej drobna wpadka. :)
Ogromną pracę Huawei wykonał przy planach treningowych, które są naprawdę bardzo bogate. Znajdziecie tu nie tylko długoterminowe plany, ale też konkretne gotowe treningi, które można wgrać bezpośrednio do zegarków. Kropką nad i są filmy instruktażowe dla naprawdę szerokiej gamy sportów. Szczerze – brawa.

Taka mała ciekawostka na koniec: aplikacja Route Draw. Do zegarków wgrywacie zdefiniowaną przez siebie trasę, a aplikacja przelicza ją na fajny rysunek. Niestety nie wszystkie miasta są wspierane. W Czechach to na przykład tylko Praga. :(
Nowością są również tryby nurkowania, gdzie ustawicie, czy nurkujecie w wodzie słodkiej czy morskiej (ewentualnie możecie wpisać własną gęstość wody). Następnie dostajecie dane o głębokości, prędkości i czasie zanurzenia, maksymalnej głębokości, temperaturze wody – a jeden ekran jest zarezerwowany dla kompasu nurkowego. Można nawet ustawić do 20 różnych powiadomień haptycznych i wizualnych. Ważne jednak, że są to wyłącznie tryby wolnego nurkowania.
Po zainstalowaniu map Czech, co zajęło około 15 minut, od razu zaskoczyło mnie, jak bardzo są szybkie i szczegółowe. Nie są to mapy turystyczne uwzględniające kolorowe szlaki itp., ale zdecydowanie wystarczające.

Nowością są też pola golfowe, ale tutaj zdecydowanie polecam pobierać je przez telefon – przez zegarki trwałoby to około dwóch dni. Szczerze, nie jestem w stanie ocenić jakości funkcji i map, bo o golfie wiem mniej więcej tyle, co koza o pietruszce.
Teraz może nieco smutniejsza nuta – płatności NFC wciąż nie są wspierane. Słyszałem co prawda pogłoski, że coś się zmienia na polskim rynku, więc teoretycznie mogłoby ruszyć i u nas, ale po tylu latach wierzę w to mniej więcej tak, jak w wróżki. Wcale.
Nieco bardziej pozytywna jest obecność odtwarzacza muzyki. Tylko że nadal jesteśmy skazani na dobre stare mp3, co już tak pozytywne nie jest.
Do klasyki funkcji należą już samowyzwalacz, „znajdź mój telefon”, powiadomienia i podobne. Tym, czym Watch Fit 4 odróżnia się od konkurencji, jest możliwość odpowiedzi na powiadomienia – albo predefiniowaną odpowiedzią, albo bezpośrednio z klawiatury, łącznie z emoji. Niestety brakuje możliwości wysłania wiadomości głosowej, zamiany mowy na tekst czy zapisania notatek głosowych. A to chyba odrobina niewykorzystanego potencjału.
Szczerze? Świetne. Za te pieniądze chyba nigdy nie miałem na ręku nic lepszego. Huawei doszlifował system, napakował go funkcjami, w aplikacji dołożył AI, a design wyniósł na wyżyny. Kiedy ostatnio widzieliście szkło szafirowe w smartwatchu za taką cenę?
Jedyną rysą na wizerunku jest właściwie brak płatności NFC – ale ja osobiście i tak z nich nie korzystam.
I choć Huawei wizualnie czerpie z Apple, to funkcjonalnie bardziej przypomina mi Garminy. Świetnie łączy sportowe i smart funkcje, a wszystko to pakuje w porządnie wykonaną kopertę, która skrywa solidną baterię.

17.6.2025
Recenzja Huawei Watch 5 – Dotyk przyszłości
Równolegle z tym modelem chińska marka wypuściła też Huawei Watch 5 – i tam mam wrażenie, że nie do końca idzie to w parze z istotą marki, która od zawsze robiła przystępną cenowo i niezawodną elektronikę. Huawei Watch 5 to bowiem wszystko, tylko nie szczególnie dostępne. W przeciwieństwie do Watch Fit 4, które jakby idealnie wpisują się w filozofię Huawei.
Brawo.
Źródła zdjęć:
